9.13.2014

7 Karteczka

Spojrzałam na swoją kuzynkę i zaczęłam się zastanawiać czy ona kiedykolwiek była sobą.
Liv, wyglądała na zagubioną, lecz zarazem szczęśliwą. Andreasowi, nic nie jest, Maja, jest pod wpływem hipnozy, a moja ciotka pewnie, jest szpiegiem. Liv, podbiegła do nieprzytomnego Andreasa, który lekko zwisał ze ściany, ponieważ, gdy był przytomny opierał się o podłogę na czubkach palców... pewnie teraz bolą go nogi. Oparłam się o framugę i czekałam na odpowiedź, kiedy uświadomiłam sobie, coś co mi umknęło. Mattiasa, tu nie ma, a łowcy, to nie ludzie, ale małe stworzenia!
Na ramieniu poczułam dużą ciepłą dłoń, przestraszyłam się i uderzyłam tą osobę na oślep... co ja wyprawiam?
- Nie musiałaś od razu mnie bić - mruknął Matti, rozmasowując szczękę. - Pozbywamy się tego natręctwa?
Zgodziłam się z  nim kiwnięciem głowy, chociaż wystarczyłoby tylko jedno moje spojrzenie, które mówiło same za siebie.
- Matti, poszukaj miejsca przetrzymujące substancję. Venatores, także mógł dostać się do ciała.
Te malutkie stworzenia są o nas zazdrosne. Pierworotni mieszkańcy Nihil, są potężnymi Otherami, którzy mogą przeżyć tysiące lat nie umierając lub odradzając się. Została z nas tylko garstka.
- Znalazłem. - Głos Mattiasa wybudził mnie z przemyśleń. - Jest za uchem, wygląda na to, że zagnieździł się tam także Venatores.
Spojrzałam w oczy Mattiasa, które lsnily tak pięknym blaskiem, że przypominały rozgwieżdżone niebo. Kocham te oczy, ich spojrzenie, którym mnie obdarzają. Zostanę sama jeśli on ją znajdzie... nie powinnam o tym teraz myśleć. Muszę pomoc kuzynce. Tylko, co jeśli przez przypadek coś się jej stanie?
- Matti, dasz rade wyciągnąć substancję? - spytałam niepewnie. Ja sama pewnie bym coś zepsuła albo sama bym się dostała pod wpływ Venatores. Mattias patrzył niepewnym wzrokiem na mnie i nie odpowiedział. Musiał się zastanowić czy podoła temu zadaniu. Byłam coraz bardziej zdenerwowana. Liv, zajęła się Andreasem, nie opatrzyła go, ale świata poza nim teraz nie widzi.
Żywioł Mattiasa, to woda! Da radę. Zaczęłam go dokadnie obserwować. Kucnął przy Maji, delikatnie podniósł jej głowę i położył sobie na kolano.
Gdy zamknął oczy, by móc się skoncentrować zaczęłam się zastanawiać czy Nihil naprawdę wiąże ze sobą dwie osoby. Chcę go dla siebie.
,,Naprawdę?" - usłyszałam głos Noxa. Przez chwile poczułam się jakby ktoś mnie spoliczkował. Nox, zawsze był przy mnie, to ja wyjechałam. Nie zdążyłam mu podziękować za wszystko. On był moim jedynym przyjacielem, gdy zostałam sama. To on się mną najczęściej opiekował.
,,Sama nie wiem." - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Sykniecie Mattiasa, powiedziało mi, że przez przypadek dotknął substancji.
- Wszystko w porządku? - zapytała zaniepokojona Liv.
Mattias się nie odezwał, spojrzałam na niego przerażona, jeśli ta istota go opanuje będzie mogła korzystać z: jego głosu, spojrzenia, zdolności i zachowania; Mój najlepszy przyjaciel zaczął ciężko oddychać i zrobił się czerwony z wysiłku.
- W jak najlepszym - wydyszał.
Nawet nie wiem, kiedy moje nogi, nie mogły mnie już dłużej unieść, miałam wrażenie, że są z waty. Wystarczyła jedna sekunda i już siedziałam na podłodze z poobijaną kością ogonową. Nie wiem czy mogę mu teraz zaufać. Ta myśl przerażała mnie jeszcze bardziej niż jego śmierć. Nie mogłabym stanąć z nim do walki. Zaczęłam drżeć.
- Sol, spokojnie. Nigdzie się nie wybieram - powiedział delikatnie przy okazji mnie obejmując. Nie mogłam oddać uścisku. Nie wiem czy mogę mu teraz zaufać. Czy to naprawdę on? Venatores nie ma dostępu do jego wspomnień!
- Jeśli to ty powiedz mi jak się zaprzyjaźniliśmy.
- To było w lesie nad wodospadem.
Mattias! To on! Łzy same zaczęły płynąć po moich policzkach. Objęłam go, a on zaczął mnie delikatnie głaskać po włosach. Poczułam się jak dziecko. Tak bardzo mi tego brakowało.
- Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła! - czułam, że mówię prawdę. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Chciałam, by był sobą, żeby żył! Nawet jeśli byłam daleko, to żył. Tylko to się liczy.
Wszystko będzie dobrze! Kogo chcę oszukać... przecież i tak wszystko się zepsuje. Wszystko pewnie będzie moją winą.
- Nie zamierzam Cię zostawiać. Chociażbym miał z martwych wstać czy się odrodzić wrócę do ciebie, nawet gdyby ktoś miałby mnie opanować.
- Czy oni w końcu zauważyli, że bez siebie są jak niebo i ziemia? - mruknęła Liv, do Andreasa.
Niebo nie może dotknąć ziemi, a ziemia nie może dotknąć nieba smutne, ale prawdziwe.
Czuję, że muszę dać mu odejść. Zatrzymuję go dla siebie. Nie było mnie długo, więc się nie zdziwię jeśli Nihil już mu kogoś podarował. Zamknęłam oczy w zamiarem nie otwierania ich, ale nagle zrobiło się jasno. Uchyliłam lekko powieki i zauważyłam, że razem z Mattiasem lekko się unosimy i świecimy. Delikatny błękitny kolor mieszał się ze szmaragdem. Światło zaczęło unosić się do góry i malutkie kuleczki światła zaczęły się oddzielać, gdy już nie było światła dwu kolorowe światełka spadły na nas, jak spadające gwiazdy. Spojrzałam głęboko w niebieskie tęczówki Mattiasa. Nasze twarze zaczęły się zbliżać, a wargi, się złączyły w delikatnym pocałunku, lecz czar prysł, gdy przypomniałam sobie o Maji.
Mattias, spojrzał w jej oczy i powiedział:
- Wyjdź.
Na początku nie wiedziałam, o co chodzi, ale tak jak chciał stworzenie wyszło z ukrycia, ukłonił się Mattiasowi, a ja zaczęłam myśleć, że śnię.
- Panie, czy życzysz sobie czegoś? - zapytał leśny Venator. Adrenalina, którą poczułam w krwiobiegu obezwładniła mnie. Świat zakręcił się wokół mnie czekając na ciąg dalszy okrutnej prawdy.
- Powiedz ojcu, że nie wrócę dopóki nie skończę szkoły i wypełnię swojego zadania. Czemu zostaliśmy zaatakowani Ireni?
- Pan chciał abyś nie zapomniał swojego pochodzenia. - Nie rozumiem co tu się dzieje. Czy Mattias jest mieszanką Othera i Ventores? Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedział? Nie ufa mi? - Bardzo dobrze wybrałeś Paniczu. Dziewczyna jest silniejsza od ciebie, a to niesłychane. Jej ród został przeklęty jak widzę. Interesujące.
- Mógłbyś przekazać wiadomość ojcu?
- Oczywiście - kładnia się.
- Nie chcę nikogo poślubić jeśli to nie Sol. Możesz już odejśc i powiedzieć, że gdy będzie gotowy przejmę koronę.
- Jak panicz uważa.
- Możesz odejść.
Gdy stworzenia znika nie wiem co myśleć o tej całej sytuacji. Powinnam się martwić może mu zaufać i w niego nie wątpić tak jak zawsze robiłam? Sama nie wiem. Mam mętlik w głownie. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tyle nad czymś rozmyślałam. Przyglądam się Mattiasowi i jego poczynaniom. Substancja z Maji wypływa powoli z jakąś dzwiną gracją, której nigdy nie zrozumiem, a Mattias ją wchłania jakby nie była niczym. Dla mnie byłby to jad, piekłoby strasznie i dostałabym wysypki, potem byłoby tylko gorzej. Odwracam się do Liv, która trzyma głowę Andreasa na kolanach i przytrzymuję ją rękoma by go trochę uzdrowić.
- Wszystko w porządku? - pytam zaniepokojona jego zdrowiem.
- Nic mi nie jest, ale martwię się o Andreasa.
- Pewnie jak ktoś go zbada, wszystko będzie w porządku. - Słowa wuja mnie zaskoczyły. Nie mogłam w nie uwierzyć.
Kiedy on wrócił? Wszystko idzie nie tak. Liv powinna opowiadać jakieś ciekawostki, a Andreas za nią siedzieć i ją obejmować, śmiać się z tego, co opowie i delikatnie muskać ustami jej czoło w wyrazie troski.
Coś się zepsuło, a ta myśl nie chciała ze mnie spłynąć.
- Chyba o czymś zapomnieliście - usłyszałam glos wuja. - Pojutrze zaczyna się szkoła - pstryknął palcami i wszystko było na swoim miejscu. - Zabiorę Andreasa, do znachorki, a wy idźcie spać.
Mattias, zaniósł Maję, do jej pokoju, a ja z Liv, poszłyśmy po wodę do kuchni. Nadal była lekko roztrzęsiona, ale po chwili się uspokoiła. Gdy wróciłyśmy do pokoju Mattias, już tam był. Cała nasza trójka zdecydowała spać w jednym łóżku, a ja miałam być po środku. Było mi trochę niezręcznie, ale po usłyszeniu ich miarowych oddechów uspokoiłam się nieco, lecz nie mogłam pozbyć się wrażenia, że wszystko, co się dzieje powinno być snem.
To dopiero początek.

Od Autorki: Hejo, dawno mnie tu nie było. Przepraszam bardzo za błędy, ale pisałam na telefonie. Mam nadzieję, że spodoba się wam rozdział.